Lekcje
Wiele
osób biorąc lekcje śpiewu zauważa, że nadal część nauczycieli kładzie
nacisk głównie na TECHNIKĘ wokalną. Technika jest oczywiście ważna,
pozwala śpiewać bezpiecznie bez nadwyrężania gardła. Można wyrównać
dźwięki, poszerzyć skalę, wzmocnić góry, dodać nieco dołów ale...
bywa, że tak się skupiamy na ćwiczeniach, tak wysilamy, że odcinamy naturalny oddech oraz
własne ciało. Siłujemy się sami ze sobą, walczymy i jeszcze jesteśmy z
tego dumni, chcemy "pokonać siebie". Co za pomysł! W rezultacie gubimy
duszę dźwięków, ich serce, to, co w muzyce jest, jak sądzę,
najważniejsze. Próbujemy pokazać perfekcję, więc pomimo czyściutkich
dźwięków nagle orientujemy się, że brakuje w tym NAS samych.
A kto to jest ci - my?
Czy znamy swój głos płynący prosto z brzucha? Czy dopuszczamy do siebie to, co faktycznie czujemy?
Często nie lubimy a może nawet nie znamy swoich emocji. Nie do końca też wiemy, jak z nimi postępować. I nic w tym dziwnego.
Od najmłodszych lat uczeni jesteśmy siedzieć grzecznie w ławeczkach, i
tłumić, tłumić, tłumić. Wielu rzeczy mamy nie czuć, a nade wszystko nie
wyrażać. Mamy być za to uwagą na zewnątrz, słuchać, jakie są wobec nas
oczekiwania, dużo myśleć, decydować rozumem. Nagle okazuje się, że
żyjemy już prawie tylko w głowie (dziś też w internecie), odcinamy się od reszty ciała.
Może tłumimy emocje nałogami, objadaniem się, szukaniem wciąż i wciąż
ekstremalnych wydarzeń? Po pewnym czasie chcemy znów coś poczuć ale
napięcia w ciele, które zdążyły stać się chronicznymi, odcinają nam
dostęp. Część z nas żyje głównie marzeniami, inni uciekają od
rzeczywistości (również od rzeczywistości ciała) w religijną dewocję lub
parapsychologicznie "odfruwają". Jeszcze inni sądzą, że więcej i więcej
pieniędzy pozwoli im wreszcie poczuć przyjemność. Jednak do przeżycia
prawdziwej przyjemności potrzebna jest otwartość na swobodnie płynące
przez ciało emocje.
Dlatego tak ważne jest, zwłaszcza jeśli chcemy przeżywać uniesienia na przykład w śpiewaniu, żeby mieć również mocny kontakt z podłożem, z bezpieczeństwem, z ziemią. Z ciałem.
Uziemienie
"Jeśli jakiś system energetyczny (na przykład obwód elektryczny) jest
nieuziemiony, istnieje ryzyko, że wyjątkowo silny ładunek przeciąży i
spali system. W podobny sposób jednostki nieuziemione ryzykują, że
zostaną pokonane przez silne uczucia."
- "Duchowość ciała" Alexander Lowen
Tak jak sieć elektryczna, żeby nie spłonąć musi być bezpośrednio
połączona z ziemią, tak nasz układ nerwowy potrzebuje uziemienia. Im
więcej chcemy doświadczać, tym lepsze zakorzenienie się przydaje.
Ćwiczenie na ugruntowanie
Ustaw stopy w odległości ok 25 cm od siebie, palce lekko do środka.
Pochyl się i dotknij podłogi koniuszkami palców obu dłoni. Kolana lekko
ugięte. Ciężar ciała spoczywa na nogach. Dłonie są całkowicie
rozluźnione. Opuszczamy głowę luźno w dół, tak nisko, jak to możliwe.
ODDYCHAMY przez USTA spokojnie i głęboko, możemy też głośno wzdychać,
wydobywać takie dźwięki, jakie w danym momencie naturalnie się
pojawiają.
Pochyl się, aby ciężar ciała spoczywał na przedniej
części stóp. Prostuj kolana powoli, aż napną się uda i mięśnie w tylnej
części nóg. Może pojawić się drżenie nóg - pozwól na to, niech uwalniają
się napięcia. Utrzymuj tę pozycję przez chwilę.
Pamiętaj o oddechu. Jeśli nie pojawi się wibracja w nogach powoli uginaj kolana a następnie powoli je prostuj. Więcej ćwiczeń w: "Droga do zdrowia i witalności" - Alexandra i Leslie Lowen.
Myśl i czuj
Cywilizacja Zachodu z dumą podkreślała, że "myśli, więc jest" i w dużej
mierze zapomniała o odczuwaniu, o wartości naszego instynktu. Rozum
jest fantastyczny, ale kiedy przejmuje dominującą rolę zaczyna też
niszczyć.Trzeba kiedyś przestać - podbijać naturę, walczyć z samymi
sobą, i zacząć trochę częściej słuchać głosu z wnętrza. Puścić nieco
napięć, pozwolić sobie na dopływ autentycznych uczuć.
Wkrótce o ekspresji.
Pozdrawiam!
Magdalena Hamer