poniedziałek, 26 marca 2012

Jak realizujecie zainteresowania i pasje

Coraz więcej osób docenia możliwość realizacji swoich pasji - łączą je z pracą zawodową lub też działają po pracy. Niektórzy wybierają drogę pośrednią - wspólnie ze współpracownikami "wrzucają na luz", odkrywają i rozwijają talenty, ujawniają inne, niż dotąd oblicza. Jedna z moich uczennic śpiewu (oprócz sesji coachingowych uczę śpiewu) Ania (na zdjęciu), na co dzień stanowcza szefowa w banku odważyła się odsłonić wrażliwą stronę swojej natury. Wraz z pracownikami, po skrupulatnych przygotowaniach i licznych próbach dali w lutym wspaniały koncert. Była to ich impreza firmowa w klubie loft w Warszawie. Pojawiło się dużo emocji, zabawy i śmiechu, trochę tremy ale również dobra muzyka. Choć członkowie zespołu w pracy piastują konkretne stanowiska, na próbach nauczyli się komunikować na nowych zasadach, dostrzegli w sobie wzajemnie zaangażowanych pasjonatów i fajnych ludzi. Twierdzą, że dzięki zespołowi mają na co dzień więcej radości, czują przypływ energii, a nawet są lepsi dla swoich bliskich. Projekt ogromnie spodobał się publiczności. Obecnie trwają kolejne próby a w planach następne występy! Byłam, widziałam, słyszałam, doskonała energia. Czy macie sposoby na realizację swoich zainteresowań lub pasji? Jak to robicie? Podzielcie się, możecie zainspirować kolejne osoby... :)

Niebo czy piekło? To Ty podejmujesz decyzję

Mówi się, że pewien poeta któregoś wieczoru chodził po lesie, gdy nagle zobaczył przed sobą ducha największego ze wszystkich poetów, Wergiliusza. Wergiliusz powiedział zdumionemu poecie, że los uśmiechnął się do niego — został wybrany i może zobaczyć tajemnice Nieba i Piekła. Wykorzystując magię, Wergiliusz przeniósł siebie i poetę (nadal oszołomionego nagłością tego doświadczenia) do podziemnego świata. Wsiedli do łodzi, a Wergiliusz polecił poecie, aby przewiózł ich na drugą stroną rzeki — do Piekła. Gdy dotarli na miejsce, poeta był nieco zaskoczony tym, że teren bardzo przypominał las, który niedawno opuścili — nigdzie nie było widać ognia, siarki ani stad skrzydlatych demonów i oślizgłych, ziejących ogniem kreatur, których się spodziewał. Wergiliusz wziął poetę za rękę i poprowadził go ścieżką. Gdy zbliżyli się do bariery ze skał i krzewów, w powietrzu zaczął się unosić aromat dobrze przyrządzonego gulaszu. Wśród cudownych aromatów słychać było jednak upiorne dźwięki: wycie i zgrzytanie zębami. Gdy okrążyli skały, ujrzeli niezwykły widok. Mieli przed sobą dużą polanę, na której znajdowało się kilka wielkich, okrągłych stołów. Na środku każdego z nich stała olbrzymia misa gulaszu, którego woń unosiła się w okolicy, zaś wokół każdego stołu siedziały dziesiątki wyniszczonych i bez wątpienia głodnych ludzi. Każdy z nich trzymał łyżkę, którą starał się nabrać dla siebie trochę gulaszu. Ponieważ jednak stół był tak wielki, łyżki musiały być naprawdę długie, tak aby można było nimi sięgać do postawionej na środku misy — były dwa razy dłuższe od rąk ludzi, którzy ich używali. Właśnie przez to głodni nie byli w stanie skierować choć łyku gulaszu do ust. Ludzie walczyli ze sobą i przeklinali — wszyscy wykazywali się niemałą desperacją, aby dostać chociaż odrobinę strawy. Poeta był tak poruszony strasznym widokiem, że w końcu odwrócił głowę i zaczął błagać Wergiliusza, żeby go stamtąd zabrał. W jednej chwili znaleźli się z powrotem na łodzi — Wergiliusz powiedział poecie, w którą stronę ma wiosłować, żeby mogli dotrzeć do Nieba. Gdy już tam przybyli, poeta ponownie zdziwił się, że otoczenie nie pasowało do jego wyobrażeń. Ta kraina była niemal dokładnie taka sama jak ta, którą niedawno opuścili. Nie było wielkich, perłowych bram ani grup śpiewających aniołów. I znów Wergiliusz poprowadził poetę ścieżką, nad którą unosił się zapach jedzenia mający swe źródło za barierą ze skał i krzewów. Teraz jednak zbliżając się, słyszeli śmiech i śpiewy. Gdy już okrążyli barierę, niezmiernie zdziwiony poeta stwierdził, że ma przed sobą scenę identyczną jak ta, którą niedawno widzieli — zobaczył duże stoły, wokół których siedzieli ludzie trzymający zbyt duże łyżki. Na środku stołów stały zaś znajome wielkie misy z gulaszem. Jedyną, zasadniczą różnica między tą grupą ludzi a zbieraniną, którą niedawno opuścili, było to, że ludzie ci używali łyżek, żeby karmić siebie nawzajem. Niebo czy piekło? Tak, jak w przypowieści bohater, w Twoim życiu to Ty podejmujesz decyzję czy sytuacja jest przeszkodą czy bogactwem.